Proces, czyli dlaczego to tyle trwa ( i kosztuje )

Opublikowano 5 komentarzy

Cześć ! Witajcie na moim blogu, na którym mam zamiar dzielić się z Wami moją pracą, wiedzą i wrażliwością. Ciężko mi zacząć po wielu latach nie pisania w takiej formie, dlatego na wstępie sięgam po oczywisty temat, w którym chciałabym przybliżyć Wam proces powstawania ceramiki. Nie chcę używać tu specjalistycznych terminów i wprowadzać więcej zamętu, a w zwykłych słowach pokazać Wam jak to wygląda krok po kroku. Dzięki temu poznacie drogę jaką musi przejść glina od postaci plastycznej masy po gotowy przedmiot, a droga ta nie jest ani łatwa, ani szybka 😉

LEPIENIE

By zacząć lepić potrzebujemy na samym początku… dwóch sprytnych rączek 😉 Do tego dochodzi glina, którą kupuje się w ok. 12kg bloczkach ( noszenie jej jest nad wyraz wyczerpujące, bo te dwanaście kilogramów w tak niewielkim klocku wydaje się ważyć 50 ). Oczywiście musimy wiedzieć jaką glinę wybrać. Gliny różnią się kolorem ( przez bardzo jasne, po czerwone czy czarne ), zawartością szamotu ( to takie kamyczki, które np. pomagają glinie być bardziej stabilną, ale także często pełnią rolę dekoracyjną ). Różnią się temperaturą wypału, temperaturą osiągniętego spieku ( czyli osiągnięcia największej wytrzymałości ), nasiąkliwością wody po wypale, która wpływa na to czy rzecz zrobiona z danej gliny będzie nadawała się do użytku codziennego czy raczej będzie mogła być ozdobna. Ponieważ, jeśli glina będzie miała dużą nasiąkliwość, absorpcję wody, a wlejemy do niej płyn, to będzie najzwyczajniej w świecie przeciekać, pocić się itp., jeśli zrobimy z takiej gliny mydelniczkę i będziemy ją codziennie moczyć, najzwyczajniej w świecie zacznie gnić. Dlatego trzeba znać wszystkie te współczynniki, by wybrać odpowiednią glinę do naszej pracy.

Jeśli mamy już glinę, potrzebujemy narzędzi. Oczywiście nie zapominajmy o stabilnym blacie i podkładce pod wyrabianie gliny, najlepiej jeśli jest to jakiś materiał, do którego glina nie będzie się przyklejać. Narzędzia to np. wałek do rozwałkowywania gliny na płaty, deseczki o różnej grubości, które pomogą nam rozwałkować glinę na równą grubość. Potrzebujemy także nożyków, igieł, skrobaczek czy cyklin, dzięki którym, na przykład, wygładzimy glinę. Cykliny służą do różnych rzeczy, od wygładzania właśnie, po nadawanie kształtów, np. przy toczeniu na kole.

Gdy już coś stworzymy i chcemy, dajmy na to, przykleić, skleić dwie części ze sobą potrzebujemy skrobaka i „błotka” zrobionego z tej samej gliny, z której lepimy. Musimy zeskrobać trochę gliny z każdej strony, posmarować błotkiem przy pomocy pędzla lub palca, które działa jak klej i złączyć dwie części. Warto także zabezpieczyć dodatkowo wałeczkiem z gliny. W tej czynności ważne jest także, by obydwie części np. kubek i ucho, które przyklejamy, miały podobną wilgotność.

Do wygładzenia pracy potrzebujemy także gąbki i miski z wodą. Możemy też do tego użyć palców, jeśli glina jeszcze na to pozwala.

Ile to trwa? To zależy co robisz 🙂 Bo jeśli tylko coś wycinasz i wygładzasz lub lekko kształtujesz , to trwa to o wiele krócej niż tworzenie skompilowanych form, rzeźb itd. To oczywiste. Jednak każdy proces potrzebuje czasu. Najlepiej pracować na glinie, kształtować ją, jak już troszkę podeschnie, więc od wycięcia do formowania musi minąć troszkę czasu.

Później przychodzi czas na odstawienie pracy na półkę i czekanie aż wyschnie. I znów, jeśli praca jest niewielka i niezbyt gruba, wyschnie nam dosyć szybko, w kilka dni. Jednak np. rzeczy toczone na kole, do czego używa się dość dużo wody, potrzebują więcej czasu na schnięcie, np. tydzień. Jest to jeden z czynników, który wpływa na to, że tworzenie ceramiki trwa o wiele dłużej, niż się wszystkim wydaje 🙂

Gdy już wszystko wyschnie, musimy nasze prace wyretuszować , wygładzić i wstawić ostrożnie do pieca. Sucha glina jest bardzo krucha, lekkie szturchnięcie potrafi ją rozbić na kawałeczki, więc musimy być bardzo ostrożni, szczególnie w przypadku, gdy piec zapełniamy po brzegi i ustawiamy rzeczy jedna na drugiej.

Wypał na biskwit trwa kilka godzin. Piec stygnie kolejny dzień. Więc piec można otworzyć po paru dniach.

O czym pamiętać ?

  • Pamiętaj o tym, by w glinie nie było pęcherzyków powietrza. Nie ma z tym raczej problemu jeśli odcinamy kawałki prosto z bloczku, on już jest wyrobiony i odpowietrzony, jednak jeśli korzystamy z wcześniej wykorzystywanej gliny lub wyrabiamy glinę do toczenia musimy na to bardzo uważać. Jeśli taką glinę wałkujemy, bardzo łatwo zauważyć pęcherzyki, trzeba je wtedy przedziurawić i się ich pozbyć. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ jeśli w naszym przedmiocie będzie pęcherz powietrza i wsadzimy go do pieca, powietrze spowoduje naprężenie i rzecz może wybuchnąć w piecu, niszcząc wiele rzeczy wokół siebie.
  • Pamiętaj, że glina musi całkowicie wyschnąć przed wsadzeniem jej do pieca. Biskwit wypalamy na ok. 950 stopni C, jeśli w glinie będzie znajdować się woda, zacznie się ona gotować i rozsadzi naczynie.
  • Zanim uzbieramy cały piec mija tydzień/dwa. Jest to łatwiejsze przy odlewaniu form, jednak gdy lepimy ręcznie jesteśmy w stanie zrobić o wiele mniej rzeczy w dany dzień roboczy.
  • Pamiętaj o fartuchu 🙂 lub roboczym ubraniu. To jest bardzo brudna robota, nie warto niszczyć ubrań 🙂
  • przy rozrabianiu masy lejnej lub przy szlifowaniu gliny – zakładaj maskę

Ciekawostka

Wiesz, że można malować na mokrej glinie specjalnymi farbami? Lub łączyć kilka warstw barwionej gliny ? Później dzięki specjalnym oczkom „zdrapujemy” warstwy farby/gliny tworząc piękne efekty i fakturę. Taka technika to sgraffito.

DEKOROWANIE

Gdy już piec wystygnie i możemy wyciągnąć nasz biskwit ( czyli wstępnie spieczona masa, która nie jest już tak krucha, daje możliwość do dalszej pracy ), przystępujemy do dekorowania naszej ceramiki. Możemy to robić na wiele sposobów. Poprzez szkliwienie czy malowanie farbami podszkliwnymi ( na które zazwyczaj nakłada się bezbarwne szkliwo ).

Przed rozpoczęciem malowania musimy usunąć pył z biskwitu, czyli przetrzeć każdą rzecz wilgotną gąbką. Później ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia 🙂

Aby efekty były w miarę przewidywalne, powinniśmy mieć zrobione wcześniej próbki szkliw czy farb na płytkach glinianych. Już wypalone. Dlaczego? Ponieważ materiały te zmieniają swoje kolory podczas drugiego, ostrego wypału, a także na różnych glinach mogą wyglądać, ale i zachowywać się inaczej. Może się okazać, że na jednej glinie szkliwo będzie wyglądać pięknie, a na innej, ze względu na kolor czy skład chemiczny, zmieni zamierzoną barwę czy będzie pękać.

Szkliwo musi być nałożone odpowiednio grubo – nie za cienko, nie za grubo. Trzeba to wyczuć, bo efekty mogą być zaskakująco niefajne 🙂

Farby zazwyczaj nakładamy pędzlem, choć możemy stosować inne techniki. Szkliwo nakładamy pędzlem, przez polanie naczynia, przez zanurzenie w szkliwie lub natryskowo ( ta metoda wymaga specjalnych zabezpieczeń, takich jak maska i wentylacja ).

Gdy już nasza praca wyschnie, jest gotowa do wstawienia po raz drugi do pieca. To tzw. wypał na ostro – to temperatury od 1050 do nawet 1300 stopni C . Tu także musimy poczekać ok. dwóch dni na otworzenie pieca i zobaczenie efektów pracy ( niestety czasem bywają zaskakująco przytłaczające – szkliwo może spłynąć, popękać lub dać niepożądany efekt , a także glina może pęknąć ).

Gdy wszystko jest cud miód, mamy gotowy produkt. Trwało to jakieś 2-3 tygodnie.

Jeśli natomiast zechcemy ozdobić jeszcze nasze prace np. złotem naszkliwnym, musimy założyć maskę przeciw oparom na twarz, zaopatrzyć się w naturalny pędzelek i terpentynę , pomalować wypalone wcześniej naczynka, a po wyschnięciu złota wstawić piec jeszcze raz, czyli wypalić po raz trzeci. Ten proces trwa już tylko 😉 24 godziny.

O czym pamiętać?

  • przy rozrabianiu szkliwa proszkowego zakładaj maskę przeciwpyłową
  • zanim zaczniesz pracę nad ceramiką, zrób próbki !
  • pamiętaj, by poszkliwione rzeczy nie stykały się w piecu, bo najzwyczajniej w świecie skleją się ze sobą
  • dobieraj odpowiednie materiały do odpowiedniej temperatury
  • jeśli naczynia mają przeznaczenie do jedzenia i picia używaj tylko spożywczych szkliw

Ciekawostka

Czy wiesz, że na ceramice można stworzyć prawdziwe kryształy? Robią to tylko wyspecjalizowani ceramicy, którzy dodają odpowiednie pierwiastki do szkliw, które łącząc się ze sobą tworzą na powierzchni naczynia kryształowe kwiaty. Jest to coś tak pięknego, że nie można oderwać od tego wzroku. Jednak takie naczynia mają wyłącznie dekoracyjne przeznaczenie, jeśli kryształy znajdują się wewnątrz, bo nie są spożywcze.

NA ZAKOŃCZENIE

Chciałam pokazać proces powstawania ceramiki w skrócie. Bez osobistych odniesień do tego, jak to wygląda u mnie. Bardzo chciałabym, by ten post trafił nie do ceramików, bo oni to wszystko wiedzą, a po prostu do osób, które do tej pory miały styczność wyłącznie z gotowym produktem na półce w sklepie.

Opisuję tu proces, który możemy spotkać oczywiście u rzemieślników, artystów, rękodzielników, którzy raczej tworzą unikalne rzeczy, nie na masową produkcję. Ponieważ produkcja w wielkich fabrykach to zupełnie inna kwestia ( formy, wielkie maszyny, ogromne komory do wypalania ). Więc skoro rzecz z takiej wielkiej fabryki z odległego kraju, które możemy spotkać w sieciówkach, mogą kosztować po 80-100-200 i więcej złotych, mimo, że ludzka ręka niewiele przy nich robiła, a pomysły to po prostu często skradzione projekty twórców, które w dzisiejszych czasach bardzo łatwo znaleźć w sieci, to już wiecie jak ciężko jest wyceniać wyroby, które wymyślamy nocami i dniami, które ręcznie dla Was przygotowujemy od a do z , utrzymujemy swoje firmy , kupujemy materiały w cenach wcale nie hurtowych itd. Na dodatek poświęcamy miesiące i lata na zdobywanie wiedzy, naukę technik, dbamy także o to, by nasze produkty były bezpieczne dla kogoś, kto będzie ich używał ( pewności nie macie przy wyrobach z sieciówek czy np. szkliwa, których użyto są na pewno spożywcze, a także nie wprawione oko czasem nie jest w stanie poznać, że naczynia nie są wcale pokryte szkliwem, a czymś co jest plastikowym czymś w zamian… ).

Gdybyście mieli jakieś pytania, zapraszam do komentarzy 🙂

Tulam,

Ewa